Jesteś tutaj:
Marathon de Paris Anny Morawskiej.

Marathon de Paris Anny Morawskiej.

 Niedzielny poranek – ziąb, wieje. W metrze tłok – sami maratończycy.

Na Champs Elysées gwarno, tłoczno, kolorowo, a nad głowami ciężkie, czarne chmury. Przebieram się, truchtam, rozciągam, wchodzę do boksu. Wszyscy trzęsą się z zimna.

8:45 – start! Dla tych najszybszych. Podskakuję, tupię, rozcieram dłonie … ruszamy – idę po porozrzucanych ubraniach, foliach, torbach, opakowaniach po energetycznych żelach, batonach, po pustych butelkach (istne wysypisko) – znowu stoję …

I już po 43 minutach przekraczam linię startu. Nareszcie biegnę. 8- kilometr – już mi ciepło. Oddaję „przedstartowy” przyodziewek. 20-ty kilometr – biegnę ciągle w tłumie, nawet fajnie jest w tym tłoku. Wbiegam do tunelu – strasznie długi – robi się nieprzyjemnie duszno. Nareszcie koniec i orzeźwiający chłód, który wkrótce staje się dokuczliwym zimnem. Myślę o mojej bluzie, którą oddałam – a tak by mi się przydała.

Jeszcze 10 kilometrów – czuje ból, to pewnie bąble na palcach. Biegnę pod wiatr, z zimna mam fioletowe dłonie. Z zazdrością patrzę na tych w kurteczkach. Ale nie ma co się nad sobą rozczulać – trzeba biec.

Już niedaleko. Ostatni podbieg, rondo, ostatnia prosta i ARRIVÉE.

Odbieram koszulkę finiszera, medal, opatulam się termicznym płaszczem.

Idę wolno, noga za nogą i myślę o … następnym maratonie.

Do zobaczenia Anna Morawska

Komentarze

Skomentuj skarbek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stowarzyszenie Rekreacyjno-Sportowe "Kondycja"
05-500 Piaseczno, ul. 1 Maja 16 · Telefon: 604 466 206
obsługa informatyczna: