Relacja:
Podczas gdy najszybsi Kondycjonnaliści zdobywali znakomite 8 miejsce w Ekidenie (ogromne gratulacje!), garstka klubowiczów wraz z przyjaciółmi pojawiła się w Mińsku Mazowieckim na Mazowieckiej Piętnastce. Jest to bieg z atestem na trzech pięciokilometrowych pętlach, co odrobinę dziwi ze względu na momentami przełajowy charakter trasy. Ku naszemu zdumieniu jednak nasze Garminy na mecie pokazały dokładnie 15km! Start i meta biegu znajduje się na terenie Parku Miejskiego w Mińsku, który jest otoczony licznymi jeziorkami i przepływającą rzeczką (niestety nie najczystszą) a w samym środku znajduje się uroczy pałac będący siedzibą miejscowego domu kultury. Pogoda była sprzyjająca zarówno dla biegaczy jak i kibiców: nie za gorąco, niebo przy chmurzone, bez opadów. Zaowocowało to niezłymi czasami na mecie. Dziewczyny jak zwykle wymiatały: Ania Karłowicz była czwarta w K-30. A podium K-40 zajęły dobrze znane panie: Marzenka Opowicz, Iwona Świercz i Asia Odolczyk. Ja mogłem pocieszyć się jedynie życiówką na tym niezbyt często bieganym dystansie: 1:06 z hakiem. Hak bliżej nieznany bo jak zwykle ze zmęczenia zapomniałem wyłączyć stoper J. Organizatorzy postarali się o zapewnienie biegaczom i ich kibicom sporej ilości atrakcji organizując w miejscu startu spory festyn. Główną atrakcją był występ Zbigniewa Wodeckiego, którego niebo pożegnało łzami, fundując nam spory deszcz (już po biegu).
Podsumowując: w tą niedzielę biegacze mieli nadmiar imprez, z których trzeba było wybrać co komu pasuje. Dla mnie Mazowiecka Piętnastka jest dobrym wyborem: fajna trasa, dobra organizacja, fajne nagrody, masaże, żarcie, kibice, punkty z napojami i gąbkami na trasie czyli wszystko to co biegaczowi potrzebne do szczęścia. Chętnie pobiegnę w MM za rok.
Piotr Nadrowski
Gratulacje za świetny występ! 🙂
Fatalnie, że kilka dobrych imprez biegowych zbiegło się jednego dnia, ale… jest nas sporo i oblecieliśmy wszystkie 🙂