Jesteś tutaj:
UTMB Ewy Matuszewicz

UTMB Ewy Matuszewicz

    Mój bieg wokół Mont Blanc!
    Po całym roku przygotowań i trudnych startach w różnych zawodach, nadszedł ten najważniejszy UTMB, bieg CCC we francuskich Alpach. Bieg ten uznawany jest za najtrudniejszy w Europie. Aby w nim wystartować trzeba mieć odpowiednią ilość punktów zdobytą w innych biegach górskich. Ja miałam 2 punkty za „Rzeźnika” i 3 punkty za bieg 7 Dolin. W cyklu biegów The North Face Ultra-Trail Du Mont-Blanc rozgrywane są następujące biegi:
    UTMB-168km/9600+; TDS-119km/725+; CCC-101km/6100+; PTL 300km/28000+; OCC-53km/330+
    Nazwa mojego biegu CCC to pierwsze litery najważniejszych miejscowości na trasie. Bieg zaczyna się w Courmayeur (Włochy) dalej Champax, (Szwajcaria) i meta w Chamonix (Francja). Przewyższenie na trasie to 6100m.
    Ze względu na trudność trasy i zmienne warunki atmosferyczne, zaostrzone są wymagania co do wyposażenia podczas biegu. Każdy uczestnik przy odbiorze numeru. startowego miał sprawdzany plecak. Obowiązkowo trzeba mieć długie spodnie na zmianę, spodnie przeciwdeszczowe, ciepłą czapkę, rękawiczki ciepłe i wodoodporne, buff, ciepłą bluzę, kurtkę przeciwdeszczową, kubek składany do picia, bandaż, plastry, telefon, dwie czołówki z zapasem baterii, bukłak na wodę minimum 1l oraz indywidualne zapasy żywieniowe. Tak sprawdzony i oznaczony plecach miałam na plecach w trakcie biegu. Na punktach żywieniowych wyrywkowo był on sprawdzany i jeśli czegoś brakowało to zawodnik mógł zostać zdyskwalifikowany.
    Nadszedł dzień startu, piątek 29.08 o godzinie 9 rano. Wcześniej, uczestników biegu o godz. 6 rano przewieziono z Chamonix autobusami. Trasa wiodła tunelem pod Mon Branc do Włoch, do Courmayeur. Przed biegiem wysłuchaliśmy hymnu Francuskiego, Włoskiego i Szwajcarskiego i w patriotycznych nastrojach ruszyły grupy uczestników. Na trasie były punkty żywieniowe przeciętnie co 10 do14 km. Do zjedzenia był ciepły rosół z kluskami, makaron, chleb, sery, sucha francuska kiełbasa, ciasto, banany, pomarańcze, czekolada, woda, cola, kawa, herbata. Ja głównie piłam ciepły rosół, jadłam ciasto, pomarańcze i swoje żele energetyczne.

    Bieg zaczął się od razu trudnym podejściem na wysokość 2548mnp z przewyższeniem 1435m. Był to długi trudny odcinek i długi zbieg. Drugi wysoki szczyt to wejście na 2527mnp z przewyższeniem 754m. Podejście z mniejszym przewyższeniem ale bardzo długi zbieg ok 20km Tutaj wiele osób zaczęło odczuwać problemy z oddychaniem i zmęczeniem. Ja najbardziej obawiałam się biegu nocą i dlatego spieszyłam się aby pokonać jak największy odcinek trasy w ciągu dnia. Na tym odcinku podłoże biegu to wąskie ścieżki trawiaste, dość dobre do biegania. Noc przywitała nas deszczem jest to dodatkowe utrudnienie w biegu. Trasa w nocy była bardzo dobrze oznaczona odblaskowymi fiszkami. Starałam się biec zawsze w grupie aby nie zgubić się i mieć ewentualną pomoc od innych w razie jakiegoś wypadku. Na tym odcinku czekały mnie jeszcze trzy podejścia. Pierwsze dwa na wysokość 2000mnp i 2009mnp z przewyższeniami ok 830m. Pokonałam je w deszczu. Plecak nasiąkł wodą i był bardzo ciężki miałam wrażenie, że ważył ok 10kg. Zrobił mi się odcisk na stopie i czułam ból przy każdym kroku. Myślałam już o odpoczynku przed ostatnią górą.
    Ostatni szczyt 2116mnp z przewyższeniem 857m dał mi się najbardziej we znaki. Był bardzo stromy, podejście trudne technicznie. Podłoże bardzo kamieniste, wąskie ścieżki, urwiska, drewniane drabinki do podchodzenia. Na szczycie przewróciłam się dwa razy, nogi miałam już zmęczone i małą koncentrację. Kamienie były śliskie, a widoczność słaba. Ludzie szli jeden za drugim ciężko sapiąc i patrząc w snop swojego światła i wypatrując światła błyskające wysoko w górze. Ucieszyłam się gdy zobaczyłam, że nie mam już świateł czołówek przed sobą. To oznaczało, że zaczyna się zbieg z góry do Chamonix. Wstał już dzień i tylko 11km po kamieniach w dół. Teraz byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że dam radę dobiec i że zmieszczę się w limicie czasowym.
    W mieście od czwartku do niedzieli w dzień i noc rodziny, przyjaciele biegaczy i kibice cały czas gromadzili się wokół mety i czekali na swoich bliskich, którzy będą kończyć biegi. Wbiegając do Chamonix jest się witanym oklaskami, dzwonkami, muzyką i gratulacjami dobiegającymi z głośników. Bardzo to jest wzruszające. Wielu biegaczy płacze na mecie, ściska się z bliskimi, kibicami.
    Bardzo dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki i kibicowali mi przez cały rok. To dodaje sił w górach gdy jest się samemu i nogi bolą i jest ciężko.

Komentarze

  1. Roberto

    Ewa, mogę się tylko podpisać pod komentarzem Ani. Ogromne gratulacje i wielki szacunek!!
    Człowiek sie tu poci przy jakiś dychach, połówkach, z szacunkiem i niepwenością myśli o zbliżającym sie maratonie, a Ty… po prostu robisz rzeczy wielkie!! Chapeau bas!

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stowarzyszenie Rekreacyjno-Sportowe "Kondycja"
05-500 Piaseczno, ul. 1 Maja 16 · Telefon: 604 466 206
obsługa informatyczna: